Prawdę mówiąc zrecenzowałabym to już jakiś miesiąc temu (co nie zmiania faktu, i tak to będzie prawie pół roku), ale wywaliło internety... Zeszłam z tematu.
On biegnie.
W każdym razie,
seria Assassin's Creed jest mi dobrze znana od podstaw (nie, nie grałam na przenośnych platformach, bo ich po prostu nie mam. Mój tatuś jest zwolennikiem emulatorów, zatem to był mój prezent na urodziny a nie PSP - och, ty niewdzięcznico) i cztery lata temu zakochałam się w Altairze oraz Borysie Szycu (jeżeli nie wiesz, to podkładał głos Malikowi - temu co stracił rączkę na początku gry). Później jednak nastały czasy Ezia, który również seksiak, ale twórcy zrobili jeden, wielki błąd - konkretnie umieścili go w trzech częściach gry. W drugiej części było EKSTRA, w Brotherhoodzie już gorzej, ale dawało rade. Revelation mnie załamał, a że w niego przyszło mi zagrać w czasie premiery "trójki" to byłam wręcz pewna, że "trójka" będzie kaszaną. Mylilam się.
Na samym początku trzeba wspomnieć, że przenosimy się w zupełnie nową epokę - konkretnie XVIII wiek, czasy rewolucji amerykańskiej (zapytaj wujka Google i ciocie Wikipedie o co chodziło). Konkretnie my jesteśmy po stronie Amerykanów, bo Asasyni, a Brytyjczycy to templariusze. Bardzo sprytnie Ubisofcie!
Rodziciele Connora.
Jednak jeżeli ktoś bardzo chce wątek romantyczny, to warto wspomnieć o tym, że wiemy jak jego rodzice się poznali oraz widzimy jak zostaje poczęty (moja ulubiona scena tak nawiasem mówiąc). O tym też zaraz.
BITWY MORSKIE. Tego chyba nie muszę tłumaczyć. Fajnie wciśnięty motyw, gdzie sami sterujemy łudeczką i napierdzielamy takich niemiłych panów z armatek. Bardzo przyjemna zabawa. Ale trudno jest zrobić kontrę.
Motyw historyczny - także wypadł bardzo elegancko. Juruś Waszyngton, Benjamin Franklin i pełne zaje.... niesamowitości spotkania z przywódcami rebeliantów, uczestnictwo w herbatce bostonskiej i takich tam ciekawostkach. Tak czy owak - gdy w szkole będziemy omawiali XVIII wiek albo rewolucję to odpalę tą gre ponownie i przepisze słowo w słowo aby dostać szóstkę za nic. Ekhem. I tak nie mogę zrobić kontry.
Tych tu nie lubiłam.
Ej, ale to nie koniec. Zaczęłam mówić o misjach dodatkowych. Znów mamy własną posiadłość - a raczej domek. Robimy tam malutką wioskę. Ratujemy rzemieślnieków/sprzedawców/łowców/rolników..... z opałów no i dajemy im pracę w bezpiecznym miejscu - no gdzie? - u nas. Będziemy zbierali strony almachu (nie, nie wiem czym jest almach, to jakaś książka) Benjamina Franklina i mogli zrobić wynalazki, które tam są. Oczywiście rewolucja = bunty. Pomagamy rebeliantom albo podburzamy tłumy. Będzie się działo. Polujemy na zwierzęta, co napewno wielu, wielu, wielu obrońcom zwierząt nie przypadniedo gustu. Na przykład moim koleżankom. Aby zdobyć dzielnicę, będziemy również przejmować jakieś tak wielkie budynki i oddamy je patriotom - bo są dwie grupy: patrioci, czyli Amerykanie i Brytyjczycy, czyli nie pamiętam kto. Wracają stare dostarczanie listów, pomaganie miejscowym w potrzebie, by potem stali się asasynami, otwieranie tuneli, podsłuchiwanie rozmów i takie tam.
Och, to nowa wersja reklamy Old Spice. Na koniu.
Ej, ale dlaczego, ej, na początku, ej, nie gram Connorem? Ej?
I to coś, co zdziwiło wielu. Otóż ten człowiek, to templariusz imieniem Haytham Kenway i.... tak jakby... wiesz... To ojciec Connora. Ekhem. Tak się mrocznie zrobiło.
Teog można się domyślić, gdyż trzy sekwencje nim gramy a potem kilka zaczyna podrywać jakąś Indiankę, a po trzeciej sekwencji oni... Hmm... Jak to powiedzieć... Kopulują. Nie rób takiej miny. Dobrze widzisz.
Ojciec i syn.
Haytham mimo wieku jest hardcorem w każdym momencie gry - no bo to templariusz, i NASZ ojciec, i go ścigamy i wiemy jaki jest. Jedyny jego minus to to, że nie umie się wpiniać i chodzić po drzewach, co jest niezłą zabawą.Nie wspomniałam o zmianie w sterowaniu, rozgrywce i walce.
Niegdyś mieliśmy władze nad naszymi czteram częściami ciała/zmysłami nieważne. Teraz mamy tylko walkę, bieg/skok jako przyciski. Wzrok/zmysł orła też mamy ale inaczej włączany.
Możemy biegać po drzewach i włazić przez okno do czyjegoś domu. Mnie to ostatnie też zdziwiło.
Ciężko jest zrobić kontrę. Mamy żywą tarcze przed bronią palną. ŁUK!!! (jaki Tomb Raider).
To tyle z ciekawych rzeczy.
Ten łuk jest super. Seriously.
Podsumuwując,
Plusy
+ładna oprawa - te miasta, ach
+możemy się poczuć jak prawdziwy Indianin
+świetna historia w Animusie
Minusy
-kontra
-ryj Desmonda
-kiepskie zakończenie
-brak możliwości ominięcia rozmów w 2012
-kontra
Wiadomość dla wszystkich
W październiku czwarta część tej serii - Assassin's Creed IV Black Flag